Moje prawo to jest pańskie lewo.
/A. Osiecka/
Dziś dzień pełen jeżowych dramatów. Jeże - obok wiewiórek - to nasze ulubione małe ssaki, którym pomagamy wyjątkowo osobiście. Stąd dziś były łzy, że los taki okrutny. Najpierw - dzięki nawiązanej współpracy z Panem Andrzejem Kuziomskim z Krakowa, sztukmistrzem pomocy dla jeży w Polsce - trafiła do nas jeżyca z Kluczborka. Z poważnie bezwładną przednią łapką i z tymi jeżowymi oczkami ufnie patrzącymi. Jeżyca była dziś na Klinice UP: dostała antybiotyk i lek przeciwzapalny, jutro będzie konsultowana i prześwietlana. I tak przykro, że nie może pójść, gdzie by chciała, w ramach swojego jeżowego losu. I tak przykro, że nie wiadomo, czy pójdzie gdziekolwiek i kiedykolwiek.
Trzeba poznać te cudowne zwierzęta, żeby wiedzieć JAK PRZYKRO .
A wieczorem dzięki wielkiej przyjaciółce zwierząt z Obornik Ślaskich - Gosi - trafił do nas malutki jeżyk. Tak malutki, że początkowo nie mogliśmy uwierzyć, że taki mały, że taki sam, że taki obok asfaltowej drogi. Ten najmniejszy jeżyk w naszej historii dzielnie pije specjalne mleko i wierzymy, że przeżyje i kiedyś zostanie dorodnym jeżem (samiec). Walka jeży o życie budzi podziw i szacunek: zwierzątka te mają wyjątkowy apetyt na życie. Stąd też ten nasz zakręt dziś.
Dziś noc czuwania i karmienia. Nim robotnicy wstaną, będzie jasne co komu pisane i kto będzie żył. Świadomość tego jest straszna, bo chodzi o wyjątkowo cudowne zwierzęta, jakimi są jeże.
TRZYMAJCIE KCIUKI!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz