poniedziałek, 27 września 2010

Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt? Wolne żarty!

Sezon jeszcze nie otwarty 
a już miejscowi mówią 
że tu się nic nie zacznie

/Rafał Wojaczek/ 

W mediach ostatnio głośno o nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Posłowie pięknie opowiadają o biednych pieskach i fajnych organizacjach ochrony zwierząt. W zasadzie jeśli wszystko nie jest jeszcze super i w ogóle, to wkrótce będzie. Tymczasem proponowane przez organizacje ochrony zwierząt poprawki do ustawy z 1997 roku, niezależnie od ich trafności i jakości, sukcesywnie giną w komisjach sejmowych. Może też na szczęście, bo polska ustawa o ochronie zwierząt ma „ochronę zwierząt” tylko w nazwie, w treści zaś przypomina  niespójny bełkot pijaka spod budki z piwem. I niczego nie zmieni to, że pod budkę z piwem czasami zawita dystyngowany mężczyzna ze szklanką whiskey.

Ustawę należy zwyczajnie napisać od nowa, biorąc pod uwagę standardy opieki nad zwierzętami, które są banałem w większości krajów zachodniej Europy. Wątpliwe jest jednak, czy sejmowi prawodawcy, niezależnie od ich domniemanych dobrych chęci /których zresztą brak/, będą kiedykolwiek potrafili sformułować czytelne i jednoznaczne prawo ochrony zwierząt. Łatwiej zaorać ten kraj i zacząć wszystko od początku.

Rzeźnie dla bezdomnych zwierząt za publiczne pieniądze? Uzależnienie odpowiedzialności karnej sprawcy za znęcanie się nad zwierzętami od jego formalnego wykształcenia? Idiotyczne przepisy dotyczące czasowego odbioru zwierzęcia? To naprawdę nic w porównaniu z tym, co ostatnio otrzymaliśmy z Sądu Rejonowego w Wieluniu. Na podstawie ustawy ochronie zwierząt, rzecz jasna. Absurd w czystej formie, choć treść idiotyczna.

W 2008 roku, gdy EKOSTRAŻ nie znajdowała się nawet w sferze marzeń sennych, Sąd Rejonowy w Wieluniu skazał jakiegoś Pana za wykroczenie przeciwko ochronie zwierząt (niewłaściwe warunki bytowania psów w hodowli) na karę 130 zł zwrotu kosztów sądowych oraz postanowił o przepadku zwierząt NA RZECZ SKARBU PAŃSTWA. 7 września 2010 roku Sąd wystosował do Ekostraży we Wrocławiu – nie wiedzieć zupełnie czemu – pismo nakazujące Stowarzyszeniu odbiór tych zwierząt (5 bliżej nieokreślonych psów) z jakiegoś hotelu dla zwierząt, w jakichś Wojtyszkach koło Łodzi w ciągu 14 dni pod rygorem zwrócenia się do sądu rejestrowego o wykreślenie Ekostraży z rejestru Stowarzyszeń z powodu „niewykonywania przez organizację jej celów statutowych”.


Śmieszne? Tragiczne? Absurdalne? TAK! Zgodnie z art. 38 ustawy o ochronie zwierząt sąd ma prawo nakazać dowolnej organizacji społecznej zajęcie się zwierzętami, w stosunku do których orzeczono przepadek na rzecz skarbu państwa. Niezależnie od tego, czy uczestniczy ona w postępowaniu, czy nie, czy wie o co w ogóle chodzi w sprawie, czy nie. Organizacja formalnie nie powinna odmawiać: powinna grzecznie jechać pod Łódź i grzecznie zabrać pieski. Czy ma za co, czy nie ma, czy ma co zrobić z tymi zwierzętami, czy nie. Niezależnie od tego jakie rzeczywiście ma możliwości. Cóż, my w Ekostraży – małym lokalnym DOLNOŚLĄSKIM  stowarzyszeniu – rzeczywiście nie mamy nic innego do roboty, nie zajmujemy się społecznie żadnymi zwierzętami, mamy nadmiar pieniędzy z darowizn i mnóstwo miejsc bytowych, które tylko czekają na kaprys sędzi z Sądu w Wieluniu lub innej. Nie prowadzimy także żadnych postępowań karnych, nie zajmujemy się czasowo żadnymi zwierzętami, żadne zwierzęta – na nasz wniosek – nie ulegają przepadkowi na naszą rzecz. Sielanka po prostu.

Stąd też jasne jest, że odmowa odebrania tych zwierząt świadczy o patologicznym niewykonywaniu przez nas założonych celów statutowych. Oczywiście nie zamierzamy odbierać żadnych zwierząt należących do SKARBU PAŃSTWA, gdzieś kilka lat hotelowanych w efekcie sprawy, w której nie uczestniczyliśmy i o której nie mamy zielonego pojęcia. Nie stać nas na to w świetle naszych własnych problemów, zobowiązań, zwierząt. Stąd też z radością zaproponujemy Sądowi w Wieluniu, żeby wystąpił do Krajowego Rejestru Sądowego o wykreślenie nas z rejestru Stowarzyszeń. Zdanie sądu dla sądu powinno mieć znaczenie. Któż w końcu może wiedzieć więcej o naszej rzeczywistej codziennej pracy.

Jest w tym jakaś metoda: będzie afera, która zwróci uwagę na to, że żyjemy w rzeczywistości prawnej, która wymaga nie tyle poprawy, co całkowitej rewolucji.

Jesteśmy zdumieni, zszokowani, rozczarowani i jak nigdy wcześniej świadomi, że w tym chorym kraju już nigdy nic się nie zacznie. To jest po prostu kpina i absurd.

sobota, 25 września 2010

Potrącony kot i inne zwierzaki

22 września 2010 r. na Psim Polu malutki, zaledwie sześciotygodniowy kotek, został potrącony przez samochód. Kotek o mały włos nie został przejechany przez inne przejeżdżające auta, których kierowcy zupełnie nie przejmowali się czołgającym się po jezdni maluchem. Ostatecznie ktoś się wreszcie nad nim zlitował. Zwierzę trafiło pod troskliwą opiekę Ekostraży. Przeprowadzone badanie RTG wykazało m.in. złożone złamanie obu kości udowych. Kotek jest w trakcie leczenia i zrobimy wszystko, by mógł on w przyszłości normalnie poruszać się.
  
Więcej zdjęć w galerii PICASA 

Pod naszą opieką w ostatnim czasie znalazł się także dotkliwie pogryziony przez psa łabędź, którego - pomimo szybkiej i profesjonalnej pomocy - nie udało się uratować.


 Ciągle opiekujemy się 22 jeżami. Maluchy zaczęły już jeść mięso oraz robaki. Wśród naszych nowych jeżowych nabytków jest maluch z poważnie zranioną nogą oraz maluch z wynicowanym na zewnątrz odbytem. Wszystkie jeże, którymi aktualnie się zajmujemy, spędzą z nami zimę, wygrzewając się na macie weterynaryjnej w komfortowej dla siebie temperaturze 37 stopni Celsjusza. Jak im dobrze, widać poniżej.


Ze spraw "urzędowych" warto wspomnieć, że jesteśmy oskarżycielami posiłkowymi w Sądzie w Dzierżoniowie w procesie przeciwko Krzysztofowi Sawickiemu, oskarżonemu o znęcanie się nad zwierzętami w prowadzonym dla siebie "pensjonacie" dla zwierząt. 15 września 2010 r. odbyło się pierwsze posiedzenie sądu w tej sprawie. Udało nam się także przed sądem wygrać spór z Prokuratorem Rejonowym w Dzierżoniowie o to, czy możemy być pokrzywdzonymi w sprawie porzucenia przez Burmistrza Pieszyc i Prezydenta Świdnicy bezdomnych psów na terenie "pensjonatu" Krzysztofa Sawickiego i skarżyć się na umorzenie postępowania w tej sprawie. 


Tak w ogóle, to przez dotychczasowy, stosunkowo krótki okres działania EKOSTRAŻY możemy pochwalić się także dwoma prawomocnymi decyzjami jednostek samorządu terytorialnego, w tym Prezydenta Wrocławia, o czasowym odebraniu zwierząt w ramach podejmowanych przez nas interwencji. Mamy nadzieję, że sprawy te zakończą się wyrokami dla właścicieli znęcających się nad swoimi własnymi zwierzętami.