niedziela, 15 maja 2011

Sztabowa vs. Hubska

Znaleziona 10 maja 2011 roku na ul. Sztabowej we Wrocławiu  potrącona przez samochód jeżyca nie została uratowana przez EKOSTRAŻ. Uratowali ją PRZEDE WSZYSTKIM mieszkańcy, którzy NATYCHMIAST zareagowali na coś dziwnego i cierpiącego, co leży na jezdni.  Gdyby nie zareagowali natychmiast,  los tamtej jeżycy byłby tożsamy z losem dziś-nie-uratowanej jeżycy z ul. Hubskiej we Wrocławiu. Do niej pomoc dotarła zbyt późno. 

Ta z Hubskiej – najprawdopodobniej w wysokiej ciąży, najpewniej potrącona przez samochód - doczołgała się na chodnik, gdzie leżała w kałuży i cierpiała. Najpewniej od nocy lub wczesnego niedzielnego poranka. O 13:00 postanowiła jej pomóc przechodząca tamtędy 10-letnia dziewczynka (!), ostrzeżona jednak wcześniej przez dorosłych, żeby „TEGO nie dotykać”, że  „TO przenosi wściekliznę i inne choroby”. Żaden dorosły jeżycy nie pomógł i jej w ogóle nie zauważył, co można wywnioskować ze stanu zwierzęcia i tego, że jeże – jako nocne zwierzęta - nie spadają z kosmosu w kałuże na chodniki niedzielnymi popołudniami.  

Jeżyca z Hubskiej trafiła do nas w stanie krytycznym, przede wszystkim była skrajnie wyziębiona, co świadczy o dłuższym przebywaniu w kałuży wody na chodniku. Bez szybkiej pomocy człowieka. Natomiast bez odpowiedniej temperatury ciała i możliwości jej utrzymania przez stałocieplny organizm, życie kończy się szybko i brutalnie, bo temperatura ta warunkuje prawidłowy przebieg wszystkich procesów fizjologicznych.

HUBSKA:


Jeżyca ze Sztabowej trafiła do nas prawie tuż po swoim wypadku. Dostała odpowiednio dobrane leki przeciwwstrząsowe oraz przeciwbólowe. Bardzo szybko udało się opanować niewielkie wyziębienie organizmu, jeżyca zaczęła samodzielnie  jeść i pić. Po dwóch dniach urodziła 5 małych jeżyków, z czego jeden /najmniejszy i najsłabszy/ nie przeżył pierwszych 12 godzin. Teraz karmi małe i się nimi troskliwie zajmuje. Choć krytyczny okres dla młodych jeży jeszcze nie minął, dla niej już tak. Ona PRZEŻYŁA z całą pewnością. Można wyrokować, że pozostałe małe także przeżyją.  Ratując jedno życie, CZĘSTO MOŻNA uratować WIĘCEJ ŻYĆ. 

SZTABOWA:


Swoim byciem na tym świcie skazujemy dzikie zwierzęta na cierpienie. Nie wahajmy się przynajmniej pomagać im w OCZYWISTYCH PRZYPADKACH. Nie przechodźmy obojętnie wobec cierpiących zwierząt, które cierpią na ogół z naszego powodu. Nasza natychmiastowa reakcja, może uratować życie jeża, wiewiórki, lisa, potrąconej sarny. Nasza obojętność skazuje te zwierzęta na cierpienie i późniejszą niemożliwość udzielenia im skutecznej pomocy. Podejdźcie, zobaczcie, zareagujcie. Zawsze. 

Czy gdyby 12 lub 6 godzin wcześniej udzielono pomocy jeżycy z Hubskiej, przeżyłaby ona? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast na pewno, że gdyby nie udzielono natychmiast pomocy jeżycy ze Sztabowej, która była – ze względu na CZAS LUDZKIEJ REAKCJI – w lepszym stanie ogólnym, ale też miała większe obrażenia powypadkowe – z pewnością była ona dziś martwa. Wraz ze swoim potomstwem.

Nie przechodźcie obojętnie wobec cierpienia zwierząt. Nasz telefon 605 78 22 14 W PILNYCH PRZYPADKACH jest do Państwa dyspozycji przez całą dobę (Dolny Śląsk).  A jeśli chodzi o PILNE POWAŻNE jeżowe przypadki,  całodobową radą służy Pogotowie Jeżowe w Krakowie – tel. 503 309 303.

Na marginesie podkreślić należy, że nie można zarazić się wścieklizną przez ostrożne podniesienie rannego jeża, ptaka lub wiewiórki, umieszczenie go w kartoniku i zawiadomienie o potrzebującym pomocy zwierzęciu EKOSTRAŻY. To są mity. Faktem jest natomiast, że ranne dzikie zwierzęta nie dadzą sobie rady bez naszej pomocy.

1 komentarz:

  1. wyróżnienie czeka u mnie na blogu, proszę potraktować jako rodzaj promocji idei;-)

    OdpowiedzUsuń